Forum "Sok Marcepanowy" Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie

Trening: Ujeżdżenie. Wprowadzenie pół piruetu
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
"Sok Marcepanowy" > *Chocolate Shout / Treningi

Autor Wiadomość
Marcepan
Administrator



Dołączył: 07 Gru 2009
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Trening: Ujeżdżenie. Wprowadzenie pół piruetu    

Po odśnieżeniu ścieżki ze stajni na hale i do domu w końcu weszłam do koni. Podrzuciłam wszystkim trochę siana, dałam po kilka marchwi do żłobu. Chocolate, który dostał tylko jedną marchew domagał się więcej. Udając, że go nie słyszę poszłam do siodlarni po szczotki. Poszłam do boksu Shouta, który zaczął okupywać moje kieszenie. Nie przejmując się jego zaczepkami zdjęłam mu derkę i wyczyściłam go. Kiedy przechodziłam na drugą stronę chyba zrozumiał, że nie ma na co liczyć i wyluzował. Oczywiście w ogonie miał słomę z całego boksu więc wyciąganie jej zajęło mi dobre 10 minut... Kiedy już cały był czysty wyciągnęłam z kieszeni kawałek magicznej marchewki. Jakże się 'staruszek' ucieszył na jej widok. Kiedy dotarłam do siodlarni długo zastanawiałam się nad doborem sprzętu. W końcu wpadłam na pomysł, że wykorzystam Soka do robienia zdjęć i wzięłam jeszcze nie używany błękitny pad i owijki. Zdjęłam pokrowiec z ujeżdżeniówki, wymieniłam popręg bo ostatnio używałam jej na Holendrze. Wzięłam ogłowie munsztukowe i z całym sprzętem poszłam do Shouta. Najpierw założyłam mu owijki, potem ogłowie i na końcu siodło. Gdy był gotowy sprawdziłam czy wszystko dobrze leży, założyłam czapkę na głowę a konia przykryłam derkę. Otworzyłam boks i drzwi stajni. I poszłam w stronę domu. Po chwili namysłu koń dołączył do mnie. Zaszłam do domu i poprosiłam Emile aby zrobiła nam kilka zdjęć za pół godziny. Złapałam wodze Shouta, który już wybierał się do kolegów i poszliśmy na halę.
Na miejscu sprawdziłam popręg, ściągnęłam mu derkę i udaliśmy się do pieńka. Wsiadłam na niego.
Żwawym stępem ruszyliśmy przed siebie. Jak zawsze na rozgrzewkę zrobiliśmy pare dużych kół na zupełnie luźnej wodzy, potem kilka wolt i ósemek na lekkim kontakcie, jakieś serpentyny, częste zmiany kierunku, zakłusowanie na luźnej wodzy, przejścia stęp zebrany-kłus roboczy. Po takiej ponad 15 minutowej rozgrzewce zaczęłam zbierać go w kłusie. Porobiliśmy kilka wydłużeń i skróceń, przejścia z kłusa zebranego do roboczego itd. Shout był bardzo skupiony, tylko podczas kłusowania na prawo trochę ociągał zad, dopiero gdy kilka razy puknęłam go bacikiem zaczął reagować na moje łydki i podstawił zad. Skierowałam go na woltę, bacznie pilnowałam jego zadu, który lubi wpadać do środka. Po 4 woltach wyjechaliśmy na prostą. Skierowałam go do ściany i wykonaliśmy ustępowanie od łydki. Nieco opierał się i naciskał na moją łydkę. Gdy wykonał pare metrów ‘na luzie’ odpuściłam mu i pokłusowaliśmy prosto. Delikatnie zwolniłam go do stępa. Zauważyłam, że wałach znowu ma problemu z szybką reakcją na lekkie pomoce przy zwalnianiu. Za to gdy używam nieco mocniejszych pomocy wręcz wiesza się na wędzidle. Porobiłam kilka przejść kłus wyciągnięty – stęp. Dosłownie co pare kroków. Po kilku takich przejściach ładnie rozluźnił się na obydwie strony. Przy ścianie zrobiliśmy ustępowanie. Od razu było widać różnice! Zupełnie inne ustawienie, zupełnie inna reakcja na łydkę. Po wyjechaniu na prostą zachęciłam go do żucia z ręki. To jest chyba jego ulubione ćwiczenie, ledwo wysunęłam wodze i podgoniła zadek a ten już namiętnie żuł wędzidełko. Bardzo podobała mi się dzisiejsza praca jego przodu. Po ładnie wykonanym ćwiczeniu dałam mu kilka kół swobodnego stępa. Następnie ponownie zakłusowanie. Dodania w kłusie, przejścia kłus-stój-kłus i ustępowania. Po takiej rozgrzewce mogliśmy przejść do trawersu i renwersu. Podczas ostatnich treningów już nawet ładnie mu to wychodziło, jednak obydwoje mieliśmy problem z rozluźnieniem. Zadziałałam więc odpowiednimi pomocami, Shout zaszokował mnie. Był całkowicie rozluźniony, wręcz to on mnie prowadził i co najlepsze nawet nogi mu się nie plątały! Pochwaliłam go za tak ładnie wykonane ćwiczenie i odpuściłam mu to na dzisiaj. Zwolniłam go do spokojnego stępa. Porobiliśmy trochę ciasnych wolt i ósemek w stępie, ustępowania, zwroty na zadzie, zwroty na przodzie. Wszystkie te ćwiczenia miały go przygotować do pół piruetu. Gdy poczułam, że jest już gotowy zebrałam go nieco mocniej. Starałam się aby zad był maksymalnie zaangażowany. Miej-więcej na środku hali przełożyłam łydki do piruetu. Z początku zrobił jakiś bryko-przeskok w bok, przy kolejnej próbie zawiesił się i nie wiedział co zrobić, dopiero za trzecim razem zrobił pare kroków, które można by uznać za coś zbliżonego do pół piruetu. Wykonaliśmy płynne przejście do kłusa, żucie z ręki dla rozluźnienia i znowu do stępa. Kolejna próba. Tym razem od razu udało nam się zrobić ten kawałek, ale do płynności było nam jeszcze daleko. Mimo to pochwaliłam go i wyprowadziłam na duże koło. Zrobiliśmy kilka długich zagalopowań. Pozwoliłam mu galopować z wyciągniętym nosem, na całkowitym luzie. Potem znowu do stępa, i znowu próba pół piruetu. Spróbowałam zastosować nieco mocniejsze pomoce, co zaskutkowało wyraźniejszym pół piruetem. Jak dla mnie tym razem wykonał go bardzo ładnie. Powtórzyliśmy ćwiczenie. Tym razem w końcu udał nam się pół a nie ćwierć piruet, dość wyraźny ale brakowało jeszcze tej płynności. Po wyjściu na duże koło przeszliśmy do kłusa. Kilka wolt i ciasnych ósemek w kłusie i z narożnika zagalopowanie. Pojechaliśmy pełne koło w galopie zebranym, następnie z narożnika na ukos galopem wyciągniętym. Zrobiliśmy zmianę kierunku z lotną zmianą nogi na środku ujeżdżalni i ten sam galop z drugiej nogi. Porobiliśmy jeszcze kilka wolt, dużą ósemkę z lotnymi zmianami nogi. Pochwaliłam go i postanowiłam, że po raz ostatni dzisiaj spróbujemy pół piruetu. Zaangażował ładnie zad, ‘odpuścił’ pysk i już nieco płynniej niż wcześniej wykonał pół piruet. Pochwaliłam go mocno i poczęstowałam marchwią z kieszeni. Zrobiliśmy jeszcze jedno zakłusowanie i zagalopowanie na luźnej wodzy. Potem poluźniłam mu popręg i występowałam go. Przed wyjściem do stajni zarzuciłam na niego derkę.
Zaprowadziłam go do stajni, tak rozsiodłałam, dałam jeszcze jedną marchew i obejrzałam kopyta. Przetarłam go słomą i wymieniłam derkę na suchą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marcepan dnia Pon 16:19, 15 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Post Nie 20:44, 31 Sty 2010
 Zobacz profil autora
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie CET (Europa).
Obecny czas to Pią 13:44, 26 Kwi 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin